Uratowałem wilka z niewoli

Autor: Robert Grzeszczyk
13 kwietnia, 2020
image_pdfimage_print

Pierwszy raz spotkałem wilka w Beskidzie Niskim. W Hucie Polańskiej, ponad kilometr powyżej kamiennego kościółka. Najadłem się strachu.
Drugi raz w zupełnie innych okolicznościach w okolicy Sokołowa Podlaskiego.

To było pod koniec lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku. Pracowałem w Lasach Państwowych. Pewnego razu zadzwonił leśniczy z informacją, że na podwórzu jednego z gospodarstw we wsi Żółkwy znajduje się uwiązany do drzewa wilk. Że jest z pewnością wściekły.

Uwiżany łańcuchem wilk
Wilk przywiązany łańcuchem do drzewa

Szybko zapakowałem się z kolegą do dużego Fiata, po drodze zabraliśmy zaprzyjaźnionego weterynarza.
W pół godziny byliśmy na miejscu.
Niewielka osada na kolonii. Drewniany domek w ogrodzeniu ze starych olchowych sztachet. Przed ogrodzeniem kilka owocowych drzewek.
Wiosna. Wczesna. Pąki dopiero nabrzmiewają.
Do jednego z drzew, na łańcuchu, uwiązany wilk.
Gospodarz tłumaczy, że go przyprowadził z lasu. Znalazł go we wnyku.
Trzyma go już trzeci dzień.
Karmi. Co dzień : jedna kura.
Wilk młodziutki i według diagnozy weterynarza zdrowy.
Decydujemy się go uwolnić.

Pojmany w lesie wilk
Wilk po pojmaniu go w lesie we wnyki, został sprowadzony do wsi i uwięziony
Łańcuchem do drzewa uwiązany
Młody wilk, pojmany w lesie we wnyk, uwiązany łańcuchem do drzewa

Widłami przyszpilamy łańcuch do ziemi i otwieramy karabińczyk. Wyjmujemy widły z ziemi.
Wilk jest wolny.
Wciąż jednak waruje przy drzewie.
Konsternacja. Patrzymy po sobie z niedowierzaniem. Jesteśmy ostrożni i nie mamy zamiaru zbliżać się do zwierza.
Po chwili i krótkiej naradzie zaczynamy go płoszyć. Machamy rękami, klaszczemy. Zaczynamy hałasować.

Wilk przywarował mocniej.
Wsiadam do samochodu. Zapuszczam silnik. Włączam światła. Jadę na wilka i trąbię.
Nic.
Wilk wciąż waruje.
Sprawa staje się poważna. Nie przewidywaliśmy takiej sytuacji.
Co robić?
Nie możemy zostawić wilka we wsi. Zbyt duże ryzyko. Nawet o tym nie myślimy.
Co robić?

Prosimy gospodarza by spróbował z traktorem. Za chwile wyjeżdża starą trzydziestką*. Warczy. Hałas na okolice. Jedzie na warującego wilka.
Przejechał nad nim.
Wilk wciąż waruje.
Nie wierzymy własnym oczom. Zaczynamy się denerwować.
Co robić?
Na podwórzu leży kilka świeżo przetartych kłód.
Decydujemy się.
Każdy bierze po dość solidnym oflisie*. Tak uzbrojeni zbliżamy się do wciąż warującego zwierza.
Na zmianę, systematycznie, zaczynamy go okładać.
Nie jest lekko. Ale po chwili nasz wysiłek zostaje nagrodzony.
Wilk się podnosi.
Jeszcze tylko kilka razów i powoli odbiega w stronę lasu.
Uratowaliśmy mu życie. Nauczyliśmy ostrożności i może bojaźni przed człowiekiem.
Ponad dwadzieścia lat. Do tej pory w okolicy nie pojawił się drugi wilk.
A wilków w Polsce jest kilkanaście razy więcej.

* trzydziestka – ciągnik Ursus C330
* oflis – skrajny, boczny kawałek po przetarciu kłdy, bez wielkiej wartosci użytkowej

Załączone zdjęcia to skany oryginalnych slajdów ORWO mających ponad 20 lat. Przepraszam za złą jakość. To jedyna dokumetacja i pamiątka zdarzenia sprzed wielu lat.

Warszawa, 2010 rok

30 lat później zmagamy się już z zupełnie inną rzeczywistością. Terroryzm państwowy niszczy nie tylko nasz wspólny dobrostan (przyrodę i zasoby), ale kąsa na arenie międzynarodowej.
Polska strofuje Słowację w sprawie wilka
Polska strofuje Słowację w sprawie wilka a „Dzikie Życie” prostuje
a humanizowanie i antropomorfizacja dzikich zwierząt, przenoszona do legislacji oraz obyczaju, prowadzą do strat w ludziach:

Dany w szpitalu po opatrzeniu ran
Deny w szpitalu

 „Lis wyciągnął miesięcznego Danego z łóżeczka w domu w Londynie i odgryzł mu palec ”

Artykuły powiązane

Common_raven_by_David_Hofmann.jpg

Czy rozdziobią nas kruki i wrony – rzecz nie tylko o krakaniu

Na straży ekologistycznych interesów zawsze stają „Gazeta Wyborcza” i TVN. Może się mylimy i sprawy toczą się w kierunku odwrotnym – na straży interesów tych grup medialnych dzielnie stoją ekologiści? Od czasu Rospudy wiemy też jak tworzyć rzeczywistość nie tylko wirtualną, jak realnie można wpływać na porządek prawny w państwie. Jak manewrować nie tylko tekstem czy kamerą, lecz również ludźmi. Parę dni temu mogliśmy nauczyć się, jak mamy krakać..

Pióro i ich kolekcjonowanie jest praktycznie niemożliwe w oparach absurdu legislacji III RP

Moja córka zbiera piórka

Ludzie interesują się różnymi rzeczami. Zbierają znaczki, etykiety od piwa, żelazka, zegary. Nie sposób wymienić. Moja córka zbiera piórka. Nie jest systematyczna ale niezwykle pazerna. Jak się na oczy jakieś napatoczy to koniec.
Czegóż to jeszcze nie zbierają. Zbierają bursztyn i szyszki, kamyczki i muszelki. To są części naszej natury. Na szczęście nie wszyscy, bo inaczej nie uświadczylibyśmy żadnego kamyczka w zasieku wzroku i pod stopą.
Ale lepiej dmuchać na zimne. I ograniczyć ludzką pazerność. Od czegóż mamy Ustawę ochrony przyrody, służby stojące na jej straży oraz stowarzyszenia ekologistyczne z tabunami wolontariuszy. Wspomogą i przypilnują Kowalskiego, w razie potrzeby szepną gdzie trzeba lub raban podniosą na okolicę czy tumult na cała Unię. Bo wśród nich też są przecież super fanatyczni zbieracze, i musi przede wszystkim dla nich wystarczyć. Prawda, Panie Macieju Nowicki, Ministrze od klęski do klęski … i wszyscy kolejni?

Fasada - Kościół Konkatedralny pw Bożego Ciała na Kamionku, Warszawaj

Rekolekcje w szkołach dobiegają końca

Ponad 10 lat temu opublikowałem artykuł o rekolekcjach w szkole. Uczęszczały na nie nie tylko moje dzieci. Artykuł był pokłosiem korespondencji z Minister Edukacji Narodowej.
Wprowadzenie religii do szkół to efekt rządu Jana Olszewskiego oraz Andrzeja Stelmachowskiego – obaj w latach 80-tych reprezentujący władze kościelne i Episkopat.
Religia w szkole to ewidentna porażka krótkowzrocznego chciejstwa kleru, wspierana przez wszystkie siły magdalenkowej transformacji. Po trzech dekadach wyraźnie widać, że te działanie nie wzmocniły Kościoła i ducha w społeczeństwie. Łatwo było to przewidzieć i były osoby, które miały tego świadomość.
Jestem przekonany, że są na świecie siły, które planują nie w perspektywie kilku dni, miesięcy czy wyborczego periodu, lecz w perspektywie dekad i jeszcze dłuższej. Zwykły zjadacz chleba, zajęty codzienną mitręga i wiązaniem końca z końcem nawet o tym nie myśli. Umykają mu też powolne przemiany i skutki odległych w czasie decyzji.
Strajk kobiet, napaść na kościoły.
To nie jest efekt nagły. To efekt długoletnich procesów. Wprzęgnięta w to jest machina polityczna wszystkich poliklik, na przemian od 1989 roku zarządzających państwem. To wynik tego zarządu lub realizacji narzuconych z zewnątrz projektów.

Fragment artykułu z Lasu Polskiego

Kontrybucja

Kontrybucja a prywatyzacja LP
Z pewnościa PiS nie osiagnie już takiego poziomu zaufania jak to było w roku 2015. Tym samym nie osiągnie wyniku wyborczego, który zagwarantuje mu miażdżącą przewagę w Sejmie. Przewgę niewykorzystaną lub przewagę zmarnotrawioną. Lub przewagę utopioną. Gołosłowne, jak zwykle, obietnice sanacji, w trakcie realizacji jedynie podwoiły zadłużenie państwa odziedziczone po poprzednim rządzie. Rządowi PO/PSL, podobnie jak PiS, „realizującym” się z sukcesem. Z pewności były/są to dla działaczy i sympatyków obu poliklik lata tłuste.
Przypominam kuriozalny epizod rabacji LP w celu zaspokojenia nieudacznictwa klasy sprawującej władzę. Klasy próżniaczej lub kasty szczególnie niedotykalnej.
Mamy więc rok 2014, gdy kometa przeszywała nieboskłon, a zachody słońca – często wyjatkowo czerwone wskazywały na nadchodzące, ale nieodgadnione i tajemnicze … Kontrybucja nałożona na Lasy przedłużyła agonię, ale nie uchronila. A fałszywka prywatyzacji wpłynęła i ma wpływać na nastroje ciemnego luda.

John Bull puszcza wiatry

Efekt cieplarniany puszczania wiatrów

Powstrzymajmy się od pierdów. Na początek tylko do 2040 roku.
Ludzkość od zawsze ambitnie pokonywała bariery, które stwarza natura. Lub stwarza sobie problemy, by je pokonywać lub z nimi walczyć. Nie zawsze ma to związek z realnymi problemami. Najczęściej tworzone są sztuczne, często wyrafinowane modele, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, wzmacniane co jakiś czas nowymi koncepcjami. Wiadomo bowiem, że skupienie się na walce, w dodatku słusznej walce, może jednoczyć masy i kierować je w określoną stronę. To bardzo ważne, by Świat się jednoczył, by realizował jedynie słuszne cele, odrzucając cele niesłuszne. Powstrzymajmy się od pierdów.
Na początek tylko do 2040 roku.

Zrobieni w wariaka – rozmyślania przy czytaniu komentarzy

W 2011 roku „Polityka” zamieściła artykuł Jana Łukaszewicza pt.: „Zapuszczona Puszcza”. Od razu stał się przedmiotem ataku sam autor, tygodnik, Instytut, w którym autor pracował…
Czytając komentarze trudno uwierzyć, że dyskusja pojmowana przez świat nauki-nieuki ma polegać na krzykach, tupocie, ostracyźmie i cenzurze. Komentarze są świadectwem upadku, i są świadectwem stanu państwa – gdyż komentarz zamieścił także wiceminister środowiska Janusz Zaleski. Gore nam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *