Jest w Warszawie park. Jeden z największych. Ale jakby go nie było.
Dostęp jest tu reglamentowany.
To park przy Pałacu w Natolinie. I choć Pałac jest Pałacem, to park już parkiem przestał być. Zaniedbania powojenne usankcjonowano stworzeniem „organizmu” bezkosztowego – rezerwatu. Zbudowano odpowiednią ideologię. I w ten sposób mamy w Warszawie „Puszczę Białowieską”. A właściwie jakiś „białowieski rezerwat”.
Pałac jest częściowo udostępniony. Zachwyca. Choć to nie Łańcut, nie Wilanów czy Łazienki. Ale położenie przepiękne.
Czy prawdziwa jest nazwa: Zespól Pałacowo – Parkowy Natolin?
Park budzi zgrozę – zamieniony w rezerwat leśnego truchła. Wieloletnia indoktrynacja i manipulacja powodują, że Polacy z zadowoleniem obserwują przyrodnicze zgliszcza i z wielkim pietyzmem by je budowali. Nie tylko dlatego, że to nic trudnego. Głownie dlatego, iż uwierzyli, że tworzą lepszą jakość natury i przyrody. A może też kultury i postepu?
Nie zajmuje ich weryfikowanie ideologii, jakoby rozpad miał wzbogacać bogactwo i różnorodność ich ojczystej przyrody. Uwierzyli, że tak jest. Bo przecież niemożliwe, by rżnięcie żywego drzewa mogło dawać efekty lepsze?
Badania długookresowe dowodzą, że tak nie jest, lub nie musi być. Że żaden rozpad nie powoduje bogactwa. Lub jest ono krótkookresowe. Wiara, że sam rozpad przyczynia się do wzbogacenia natury to wiara w samorództwo1.
Samorództwo – wypraszam sobie
Ale któż może imputować inteligentnemu człowiekowi w XXI wieku, że wierzy w samorództwo, i inne tego rodzaju zabobony? To tak, jakby stwierdzić, że ci co się wyśmiewają z płaskoziemców są właśnie nimi. A nie są? Czy rzeczywiście ubogacili się wiedzą, logiką, poznaniem? Czy tylko uwierzyli? I nie weryfikowali tym co podarowała im natura właśnie: rozumem.
Samorództwo to wiara, że jedne organizmy powstają z innych. Czyli, że w wyniku postępującego gnicia i zamierania drzew wytwarzają się nowe organizmy.
Czy to prawda?
Jeśli nieprawda, to oznacza, że zgnite drzewo zasiedlają organizmy już obecne w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Bo chyba nikt ich tam nie przynosi. Bo drzewo samo się nie rozkłada. Czy znacie doświadczenie Rediego? A może nie wierzycie w nie? Może nie wierzycie w samorództwo obalone między innymi w doświadczeniu Rediego? Ale wierzycie w samorództwo w natolińskim parku, czy w białowieskim lesie!
Czemu wierzycie, że rozkład drzewa wzbogaca różnorodność gatunkową, skoro jego rozkład jest powodowana OBECNYMI JUŻ w jego otoczeniu mikroorganizmami?
Na tym bowiem zasadza się różnorodność i bogactwo gatunkowe, że na danym obszarze występuje określona ilość rożnych gatunków. One tam są. Nie będę się dłużej i szczegółowiej nad tym rozwodził. To co napisałem zgodne jest z logiką i jest przyrodniczo udokumentowane. Gdy obecne w środowisku organizmy zauważą możliwość zwiększenia swojej populacji, bo KTOŚ zdecydował, że większa masa drzew ma zgnić, to pojawiają się w większej liczbie. Po prostu mają większą bazę pokarmową, więc robi się ich więcej, więcej i więcej. Może już nie potrzebujemy lupy by ich szukać? Ale gatunków generalnie nie przybywa. One tam były. Były na opadłych gałęziach, na wywrotach, na rozkładających się pniach po ściętych drzewach. 1
Jest pałac – a gdzie ten park?
Założenie pałacowo-parkowe nigdy nie było założeniem rezerwatowym. Tym samym obecny stan urąga prawdzie historycznej. A niszczenie tkanki przyrodniczej to swoisty symbol upadku rozsądku i … państwa. Jaka jest realna przyczyna braku dostępu chętnych do tego obszaru? Nie ma związku z oficjalnymi ograniczeniami narzuconymi w momencie powoływania rezerwatu. Zerknijcie do podlinkowanych artykułów. Do poselskiej interpelacji.
Gdy znajdziemy jakąkolwiek stronę w internecie poświęconą pałacowi/ zespołowi pałacowo-parkowemu w Natolinie, kwestia samego parku sprowadzana jest do jednej, dwóch linijek.
Odkrywamy jednak wzmożoną ostatnio aktywność w celu dopuszczenia Warszawiaków i przyjezdnych do „parkowych” widoków. Podejrzewam, że to się dokona. Lecz zarządca musi się przygotować i wyprzedzić ewentualne pytania i zaniepokojenie. Należy stworzyć odpowiednią opowieść, która uwiarygodni przyrodnicze zgliszcza, i uczyni je przyjemnymi i romantycznymi. Wzmocni chęć do budowania ich kolejnych pokładów.
Odnowienie Pałacu nie szło w parze z odnowieniem założenia parkowego. Najłatwiejszym wytłumaczeniem tego było powołanie rezerwatu i zamienienie „swoistych Łazienek” w nieróbstwo tzw. ochrony biernej. W REZERWAT.
Nie mamy dziś Parku w Natolinie jako spójnej koncepcji z Pałacem, lecz mamy Rezerwat Natoliński. Przewodniczka, która nas oprowadzała mówiła to z dumą. Zachwycała się niewymienionymi z imienia gatunkami endemicznymi (czy wiedziała o co chodzi), a gdy pytałem o konieczną wymianę chylących się dębów, jesionów ze zdziwieniem konstatowała, że to przecież REZERWAT – NIE PARK. A wydawało się, że historia i architektura to jej powołanie i umiłowanie. Mijała się przy tym z prawdą, gdyż granica rezerwatu, naniesiona na mapę, przebiega skrajem skarpy i zajmuje obszar poniżej skarpy. Praktycznie ochrona rezerwatowa wyszła poza obszar rezerwatu – powodując okreśłone zaniechania w bezpośrednim sąsiedztwie Pałacu.
Oczywiście jest i wyjątek, nad którym nikt się nie zastanawiał: wspaniała oś widokowa od tylnej strony pałacu na skarpę. Tu nie ma rezerwatu (?), gdyż wciąż jest przejrzysta, niezarośnięta „bogactwem krzaków i innych samosiejek” być może dających nam gatunki endemiczne. Czy RDOŚ daje zgodę na pielegnację tej linii, a może jest wykonywana nielegalnie? Oczywiście, to założenie parkowe (widokowa wizura) powinno być pod szczególną ochroną, bo chyba nie ma drugiej takiej osi widokowej w Warszawie.
Mamy więc niespotykane bogactwo endemicznych gatunków, zamiast Parku. A co tracimy?
Czy trudno było przenicować osobowość ludzką.
Może Pałac także należy doprowadzać do powolnej ruiny, pozostawiając go wolnym na działanie zęba czasu? Czyli „zająć” się jego ochroną bierną. Stworzyć rezerwat i ruinę.
Tak jak szybko do ruiny można doprowadzić perełkę budownictwa, co często podziwiamy jako wynik konserwatorskiej ochrony, tak też doprowadziliśmy do ruiny perłą architektury ogrodowej.
Zastanówmy się na celami i przyczynami.
Po pierwsze to nie jest wyjątek. Zapuszczonych parków podworskich, przypałacowych jest dużo. Jednak nie tylko bieda jest tego przyczyną. Po transformacji ustrojowej częstą przyczyną są rozstrzygnięcia prawne. A kierunek legislacji nie ma związku z utrzymywaniem bogactwa parkowych założeń lecz z ideologią tzw. ochrony biernej narzucanej przez państwo i jego mieszkańcom. Na dużą skalę indoktrynuje się ludzi ideą martwego drewna oraz wyższości śmierci oraz jej rzekomo przyrodniczych walorów. To budowanie zgnilizny, czyli powolny lecz stały rozpad żywej tkanki roślinnej ma wzmacniać i ubogacać przyrodnicze zasoby ojczystej przyrody. Szczególnie jest to ważne w najbogatszych kompleksach leśnych czy nawet w tak cennych założeniach ogrodowych jak park natoliński.
Można się przekonać o powyższym, analizując powstające jak grzyby po deszczu po transformacji ustrojowej 1989/1990 rezerwaty czy parki. Nie powstają na popegeerowskich polach lecz zajmują bogate i stare lasy (https://polskawlesie.pl/ochrona-srodowiska/dlaczego-nie-powstal-park-narodowy-grzmiaca).
To wszystko jest medialnie przedstawiane jako potrzeba walki o zachowanie bogactwa przyrodniczego a nawet jako walka o wzbogacenie różnorodności. W połączeniu z medialnymi atakami na gospodarkę leśną daje to spójny obraz kierunku realizowanego przez nowy ustrój i państwo.
Czy te działania wzmacniają i wzbogacają nasze zasoby przyrodnicze?
Odpowiedź nie może być pozytywna. Nawet nieznajomość obowiązujących praw natury lecz tylko zwykła analiza logiczna powinna nam uprzytomnić, że coś jest nie tak.
Bogactwo natury ma związek z bogactwem gatunkowym szaty roślinnej. Wytłumaczę to na przykładzie pustyni piaskowej.
Ubogi w wodę obszar nie posiada bogatej szaty roślinnej, jeśli ją w ogóle posiada. Trudno więc mówić by obecna tam różnorodność przyrodnicza powalała, kolokwialnie mówiąc (bądź pewny czytelniku, że Strategia Gospodarki Wodnej Polska 2030 wskazuje, że retencja wodna jest szkodliwa dla środowiska, co determinuje odpowiednią legislację w celu jej realizacji – czy może pozytywnie wpływać na zasoby przyrodnicze). Jesteśmy już blisko logicznego wniosku, że im bogatsza szata roślinna tym różnorodność zasobów przyrodniczych większa. Jeśli więc na jakimś obszarze wypadają kolejne elementy dotychczasowego składu gatunkowego, to ciągną za sobą radykalne zmniejszanie się wielu innych elementów związanych z tym wypadającym. Na przykład szacuje się, że zniszczenie świerka w Puszczy Białowieskiej niesie stratę ponad 30 procent ogólnej liczby gatunków obecnych na obszarze gdzie ten świerk był. Innymi słowy następująca redukcja róznorodności może sięgać 30 procent gatunków.
Badania inwentaryzacyjne prowadzone w sposób ciągły od niemal 100 lat na powierzchni jednego z pierwszych w Polsce rezerwatów – Rezerwatu Ścisłego Białowieskiego Parku Narodowego wskazują, że zniknęło tam w tym czasie niemal 50 procent gatunków i siedlisk ( https://polskawlesie.pl/ochrona-srodowiska/straty-przyrodnicze-rezerwatu-scislego-bialowieskiego-parku-narodowego-kiedy-zlikwidujemy-bialowieski-park-narodowy ).
Podobny proces zubażania obserwujemy w rezerwacie natolińskim, będącym z założenia zadbanym parkiem przypałacowym. Podnoszona zaś jest kwestia obecności gatunków endemicznych. Jeśli ktoś udowodni, że ich nie było wcześniej!
Czy wiadomo, że nie ma innych stanowisk tych gatunków w Polsce. Może tuż obok? Czy odkrywanie natury się skończyło? Czy się nie skończyło? Czy to nie proces ciągły?
Puchlinka (porost), której rzadkość występowania, spowodowała wyświęcenie wielu stref ochronnych czy też ostoi, nagle się objawiła na wieluset stanowiskach w kraju. Czy to skończona liczba stanowisk? I czy zlikwidowano jakąkolwiek strefę ochronną? A na puchlinkowej fali powstało szereg tekstów, z odważnymi czasem tezami, np.: że obecność puchlinki gwarantuje byt lasu.
Nie mówienie głośno o skutkach ochrony biernej, czyli ukrywanie tych skutków, to nie są działania przypadkowe.
Ich celem jest ograniczanie społeczeństwu dostępu do takich informacji dla otrzymania jego milczącej zgody na dalsze projekty tego typu oraz środków materialnych, które społeczeństwo oszukiwane rzekomym wzrostem zasobów przyrodniczych przeznacza na nie.
Innym celem takich działań, zważywszy na ich skalę, są ogromne straty gospodarcze i materialne zubażające kraj, jego obywateli i państwo.
Kolejnym elementem – zachwianie etyczne „kasty” ludzi oszukujących „ciemnych januszy”.
Oczywistym jest, że zubażanie zasobów materialnych Polski determinuje pozycję Polski w Europie i świecie. I jestem przekonany, że to jest zasadniczy element, o którym pojęcia nie ma ani pani przewodnik ani słuchająca jej opowieści grupa zwiedzających.
To wszystko nie oznacza, że odstręczam kogokolwiek od obejrzenia Pałacu w Natolinie. Zachęcam też do refleksji przy zwiedzaniu upadłego parku przypałacowego.
***
Zespół Pałacowo-Parkowy w Natolinie (zwiedzajnatolin.pl)
Pałac w Natolinie – skarb polskiego dziedzictwa – Magazyn VIP
Zespół Pałacowo-Parkowy Natolin
Zespół pałacowo-parkowy w Natolinie – Wikipedia, wolna encyklopedia
Zespół Pałacowo-Parkowy w Natolinie (parki.org.pl)
Park natoliński otwarty dla wszystkich …- https://www.haloursynow.pl/artykuly/park-natolinski-otwarty-dla-wszystkich-nie-maja-prawa-odbierac-nam-do-niego-dostepu,17445.htm – o proestach przeciwko ograniczaniu dostępu do parku
Otworzyć szerzej dla ludzi unikatowy park w Natolinie – RPO do kancelarii premiera. KPRM: rezerwat trzeba chronić – https://bip.brpo.gov.pl/pl/content/otworzyc-szerzej-dla-ludzi-unikatowy-park-w-natolinie-rpo-do-kancelarii-premiera-kprm – wystąpienie RPO do KPRM w sprawie udostępnienia Parku do zwiedzania
Wilanowski Park Kulturowy – zespół pałacowo-parkowy Natolin
– „Dzięki pozostawieniu parku przez prawie dwieście lat bez ingerencji człowieka, w centrum miasta powstał las o charakterze naturalnym i tak dużej bioróżnorodności, jak Puszcza Białowieska, co stanowi ewenement co najmniej w skali Europy.” – gdy przyjrzymy się szczegółowo stanowi Rezerwatu Ścisłego Białowieskiego Parku Narodowego to dowiemy się, że PR nie ma żadnego związku ze stanem rzeczywistym – obszar ten stracił w czasie wieku ochrony konserwatorskiej 50 procent gatunków i siedlisk. Jak długo będą ograniczać tą wiedzę społeczeństwu i je oszukiwać?
„ …pod koniec XVIII wieku przeszła na własność wnuczki Augusta Czartoryskiego – Aleksandry z Lubomirskich Potockiej, żony hrabiego Stanisława Kostki Potockiego. Następnie przeszła na własność ich syna, Aleksandra i jego żony Anny. Gdy w 1807 roku urodziła im się córka Natalia, na jej cześć rezydencję nazwano Natolin.
W tym okresie las przekształcono w modny wówczas romantyczny park krajobrazowy. Stopniowo wprowadzano więc takie elementy kompozycji jak: aleja obwodnicowa, starannie zaprojektowane wnętrza parkowe, polany, klomby i kępy starych drzew oraz budowle nawiązujące do architektury antycznej. Dziś te obiekty stanowią cenne zabytki, wśród nich m.in. świątynia dorycka (pawilon ogrodowy), akwedukt, most mauretański, mauzoleum przedwcześnie zmarłej Natalii oraz brama mauretańska, która była głównym wejściem na teren Natolina od strony Wilanowa.”
http://www.bartosz-kubot.reaktywni.pl/aigner/natol.htm – informacja o Pałacu
https://fotopolska.eu/Warszawa/b28335,Zespol_palacowo-parkowy_w_Natolinie.html – zbiór archiwalnych zdjęć
https://www.iwaw.pl/obiekt.php?p=312805017 – prawdopodobnie najcenniejsza strona o parku, pałacu i historii, z odnośnikami do wielu archiwalnych zdjęć
Rezerwat przyrody Las Natoliński
W skład zespołu pałacowo-parkowego wchodzi też Las Natoliński – rezerwat przyrody ze zróżnicowanymi zbiorowiskami leśnymi, drzewami pomnikowymi, o ciekawej rzeźbie terenu.
powierzchnia rezerwatu – 105,00 ha
rok utworzenia – 1991
rodzaj rezerwatu – leśny
dokument powołujący – M.P. numer 38 pozycja 273
przedmiot ochrony – ochrona fragmentów skarpy warszawskiej. – bo oczywistym jest że ruina drzewostanu, która obserwujemy, która postępuje – chroni tę skarpę (sic!); realnie ochrona bierna roztacza się także na fragment nie stanowiący formalnie rezerwatu – na skarpie w kierunku na północ od pałacu – dopisek autora.
Na obszarze rezerwatu wyznaczono ponad 100 drzew pomnikowych. Szacuje się, ze może ich być nawet 1000. Oczywiscie po każdym większym wietrze ich liczna się zmniejsza, gdyz w większości to stojaca juz „śmierć”. Gdy jednak policzymy drzewa w lesie, to na hektarze jest ich od 200 do 500 w wieku ponad 100 lat. Więc nawet gdyby ilość 1000 była prawdopodobna, to w lesie rosłyby na powierzchni od 2 do 5 hektarów, nie zaś na ponad 100 hektarach rezerwatu natolińskiego.
natura – to wszystko co nas otacza powstałe wewnętrznymi siłami przyrody; człowiek często mówiąc o naturze, dedykuje jej określone ludzkie cechy i działania. Natura może więc być odwieczna, dzika, piękna, naturalna. Ale można tez dedykować jej bogactwo gatunkowe, różnorodność a nawet wzrost różnorodności. Niektóre przepisy prawa dają naturze gwarancje bogactwa i nakazują jej takie bogactwo na ustalonych przez człowieka obszarach. Oczywiście nie ma to żadnego związku z naturą i jej cechami, oraz kierunkami rozwoju lub zaniku. Największe możliwości rozwoju możemy oczekiwać na obszarach uprawnych, bo są biologicznie „wyjałowione”. Najmniejszy lub ujemny będziemy obserwować na obszarach bogatych,
Na rycinie z roku 1815 widać krajobrazowo-parkowy charakter założenia parkowego pod skarpą na której posadowiono pałac. To obszar Bażantarni – teren hodowli i polowań na te ptaki. Nie mógł to być obszar typowo leśny, gdyż nie odpowiadał środowisku życia bażanta jak i możliwościom skutecznego polowania. W tym czasie Bażantarnia była już tylko wspomnieniem, a na jej terenie realizowano typowy dla ówczesnych czasów park krajobrazowy. Nie las, nie puszczę, nie matecznik. To założenie ściśle związane z funkcją pałacu – rezydencji, i należy je odtworzyć tak jak odbudowano Pałac. Nie można tego zrobić nie likwidując rezerwatu czy zapominając o wcześniejszych koncepcjach ochrony – których celem nie była natura, lecz bezpieczeństwo komunistycznych notabli.
1 Samorództwo czy różnorodność, a może abiogeneza: https://polskawlesie.pl/ochrona-srodowiska/samorodztwo-czy-roznorodnosc-a-moze-tylko-abiogeneza
Jedna odpowiedź
1. Rezerwat jest pod skarpą, pałac otoczony parkiem na skarpie – można udostępnić do zwiedzania sam park z pałacem .
2. Skoro klienci i pracownicy 'Kolegium Europejskiego’ mogą się tam swobodnie poruszać to dlaczego inni nie mogą? Albo zamknąć rezerwat dla wszystkich albo otworzyć dla wszystkich.
3. Żaden rezerwat w Polsce nie jest otoczony płotem. Żeby las w rezerwacie był zdrowy muszą wchodzić tam zwierzęta: sarny, jelenie, łosie itd. Musi być równowaga w ilości zwierzyny. Jaką tu może być równowaga skoro teren jest otoczony miastem? Rezerwat w środku miasta to bullshit.
2. Instytucja która dysponuje pałacem parkiem i rezerwatem działa nielegalnie. Fundacja skarbu państwa rzekomo będąca filią uczelni wyższej zagranicznej – tyle że 'College od Europe’ nie jest oficjalnie uczelnią wyższą w Belgii, co potwierdza ich ministerstwo i fakt że 'rektor’ nie ma doktoratu a uczelnia nie prowadzi studiów magisterskich. Nasze ministerstwo szkolnictwa wyższego dało pozwolenie na utworzenie filii uczelni wyższej instytucji która nie jest uczelnią wyższą. To jest kurwa Meksyk.