Takie niegroźne zdarzenie.
Nic nikomu się nie stało, a lekkiego uszkodzenia doznał tylko nasz leciwy Focus.
W roku ubiegłym, w czerwcu, inny kierujący uszkodził mój samochód. I uciekła. Stało się to w Brusach, gdy robiliśmy zakupy, czyli nie było nas w samochodzie. Z łatwością udało się jednak rozpoznać sprawczynię, która została odpowiednio potraktowana przez Policję.
złodziejstwo – pozbawienie kogoś dóbr materialnych niezgodnie z obowiązującym prawem; rabunek, łupiestwo, kradzież, grabież (SJP) |
Ponieważ posiadałem polisę OC, więc wydawało się, że kwestia uzyskania odszkodowania w celu naprawy uszkodzenia lub sama naprawa tego uszkodzenia we wskazanym warsztacie to tylko formalność.
Jak z płatka poszło z oceną szkody przez mojego ubezpieczyciela AXA.
Później zaczęły się schody.
Ponoć właścicielka auta nie miała ubezpieczenia – więc AXA generalnie umyła ręce, choć wcześniej przyjęła odpowiednią składkę.
Konsekwencje bałaganu w systemie ewidencji polis.
AXA piórem swojego specjalisty, w lutym br. wskazuje instytucje i urzędy, które mogą mi pomóc. Pojawia się PZU – bo tam ubezpieczona była sprawczyni, Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny – pomocny w przypadkach gdy jedna ze stron zapomniała o obowiązkowym ubezpieczeniu, czy Polskie Biuro Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. I w końcu kieruje mnie do Rzecznika Finansowego czy Powiatowego Rzecznika Konsumentów.
Przyjrzyjcie się drodzy czytelnicy, ile instytucji powołało nasze ukochane państwo, by żyło nam się lepiej i sprawiedliwiej. Ileż możliwości pomocy nam stworzono.
Czy uważacie, że to wystarczy?
Osobiście twierdzę, że o wiele bardziej bym był spokojny gdyby zaistniały jeszcze takie: Rzecznik Dobrych Praktyk Ubezpieczeniowych jak też Rzecznik Dobrych Praktyk Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. Przydałby się też Urząd Generalnego Dyrektora Ubezpieczonych RP wraz z oddziałami terenowymi. Aby choć trochę wyrównać szanse, wskazany byłby też Urząd Generalny Rzecznika Towarzystw Ubezpieczeniowych – bo chyba zwróciliście uwagę, że symetrii nie ma. Że państwo z troską podchodzi do szarego Kowalskiego, a formalnie nie broni żadnego ubezpieczyciela przed oszustwami, które mu zagrażają ze strony ubezpieczonych.
Specjalista ds. kontroli AXA wskazuje ostatecznie na drogę sądową. Pięć miesięcy po tym, gdy istnieje oficjalna informacja o tym, że sprawca był
ubezpieczony w PZU. PZU bowiem z determinacją zapewniało (w listopadzie – dwa miesiące po zakończeniu postępowania przez Policję), że sprawczyni nie posiadała ich polisy (sic!). Czy uzgodnili to z Policją?
W tych okolicznościach AXA jest w rozterce. Proponuje mi różnorakie ścieżki, by ją wyręczać w uzyskaniu tej pewności.
Ani się obejrzałem i minął rok
Piętnaście miesięcy od zdarzenia. Czternaście miesięcy od oszacowania szkody. Rok od podjęcia oficjalnej wiadomości, iż sprawczyni jednak dopełniła obowiązku ubezpieczenia.
AXA przysyła mi list. I siedzi cicho.
Pewnie ręce już zaciera.
Przysłała mi piękny list, z pięknym opisem całej sytuacji (no nie całej, bo pominęła moja pięknotka okres słownych, i dość nieprzyjemnych przepychanek e-mailowych, z których jednoznacznie wynikało, bym się od nich od…), i przyznaniem się do winy.
Ale odszkodowania, zadośćuczynienia jak nie było, tak nie ma.
Pewnie klepią się po brzuchach, rechocząc do rozpuku. Pewnie razem z podobnymi specjalistami z PZU.
Formalnie rzecz biorąc, od czasu oszacowanie szkody ktoś, kto nie reguluje zobowiązania, zawłaszcza je.
Nie. Nie twierdzę zaraz, że to złodziejstwo.
Po prostu ten brak w portfelu, który dostrzegam co dzień od roku. Przez okres 365 dni. – Oczywiście, że to nie złodziejstwo.
Zgodnie bowiem z definicją, złodziej to ten, co kradnie. Absolutnie nie jest nim ten, co nie oddaje należnego (sic!).
Jak nazwać takiego złodzieja, co nie oddaje należnego? Może AXA wie? A może wie PZU?
Aha, przepraszam, wciąż się gubię i nie mogę się połapać jak nazwać taką mendę. Pomóżcie, proszę.
*
*
Swoją drogą, to bardzo ciekawe, jak to wszystko składnie urządzono. Ściga się ludzi za nieopłacone składki natomiast w przypadku nierozliczenia odszkodowania, to sprawa trafia w niebyt. Oczywiście można się poskarżyć do URZĘDU. Można też do SĄDU (stać Cię na to?). Cóż ma poszkodowany prócz dodatkowej mitręgi, a jakie konsekwencje spadają na ubezpieczyciela gdy nie realizuje zobowiązania? Cóż ma Państwo?
Państwo polskie stoi przecież na straży swoich obywateli. Ilu ich jest tych „obywateli” typu AXA. Bo nie Kowalskich – tych przecież za dużo, któż by dał radę pilnować ich praw i racji. Łatwiej przecież pilnować racji ubezpieczycieli, banków, urzędów centralnych.
Nie jestem już petentem jak w PRL-u, ale klientem – łechta nas wszystkich kolejna nowomowa. Ale tak jak dawniej – dzisiejszy klient niczym nie różni się od roli petenta. Lukier spływa z tej tragicznej zmiany…
Za chwilę napiszę może o kolejnym złodzieju, który niszczy moje mienie od 11 lat. Zaczął za PO (6 lat), ale PiS (5 lat, póki co) tu zmiany nie poczynił.
Może też napiszę o ochronie danych osobowych i o instytucji, która broni tych, co je łamią i naruszają w imię racji stanu kolejnych „obywateli”: banków i instytucji państwa. Tak, tak, „Twojego” państwa czytelniku.
Ot, takie zwyczajne peregrynacje z „moim” państwem.
Wiem, że wszyscy to znacie. Że wolicie kotki i pieski – bo nic się nie da zrobić…