Filozofia znaczy mądrość
Owszem, interesują mnie rozważania filozoficzne. Jestem przekonany, że rozbudzają w każdym zainteresowanie światem, logiką, wiedzą. Prowadzą nas do światła.
Skupjając się bowiem na wiedzy i prawdzie, chcąc nie chcąc oddalamy się od świata potocznego i powszechnego, który dziś ze światłem mało ma wspólnego.
I nasze wnioski stają się wówczas inne – inne niż wnioski współplemieńców. Nasze spostrzeżenia są inne i reakcje także. Stajemy się spokojniejsi, wyrozumialsi. Tolerancyjni. Co nie oznacza, że tolerujemy wszystko, nawet brak tolerancji (czego, niestety, jesteśmy świadkami przy okazji walki z tzw. płaskoziemstwem, czy indoktrynacji anarchią ekologistyczną, wegańską, LGBT, fałszywie patriotyczną, tworzeniem wroga, etc, etc, etc).
Nie sądzę bym znał prawdę, ale jestem przekonany, że rozważania filozoficzne i takież dociekania zdecydowanie bardziej do niej przybliżają, bardziej niż ślepe poleganie na mediach czy przekazach polityków.
Z racji wykształcenia i zainteresowań nie wszystkie kierunki dyskusji toczących się w przestrzeni publicznej budzą moje zainteresowanie. Las i środowisko – to bardzo szerokie pojęcia, i to im staram się poświęcać czas.
Gdy zmierzam się czasem z profesorem Wojciechem Sady1, próbując jego analiz na temat nauki, mam tę satysfakcję, że choćby przez wiek swój, porusza jej mizerię czasów raczej nam współczesnych. Oczywiście praca Jana Gwalberta Pawlikowskiego („Kultura a natura”), Frederica von Hayek („Intelektualiści a socjalizm”) czy analizy Helge Kragh („Wielkie spekulacje”) wskazują, że nieuka to nie jedynie rzecz dnia dzisiejszego. Ośmielam się jednak twierdzić, że w naukach przyrodniczych i humanistycznych to dziś dominanta. Oczywiście twierdzę tak, gdyż chciałbym mieć poczucie komfortu gdy idzie o zasób wiedzy samodzielnie zdobytej w czasach zamierzchłej – socjalistycznej „ciemności”.
Ta ciemność jednak ciemnością nie była, na co wskazuje profesor z Oxfordu Hang Ha-Joon w książce „23 rzeczy których Ci nie mówią o kapitaliźmie”. Twierdzi wręcz, że w upadłym obozie socjalistycznym poziom wiedzy i edukacji był znacznie wyższy niż w obozie przeciwnym. Ale ówcześni rządzący nie starali się, lub nie umieli wykorzystać tej przewagi. Może się bali? Czy wiemy dlaczego? Jakie były tego przyczyny?
Wracając do tematu filozofii i jej zainteresowania środowiskiem przyrodniczym, jestem dość wyczulony na pojawiające się w filozoficznych dysputach półprawdy lub ewidentne fałszywe watki, dysonanse.
Jeden z moich ulubionych felietonistów Adam Grobler (profesor, Instytut Filozofii Uniwersytetu Opolskiego oraz członek Komitetu Nauk Filozoficznych PAN) którego ironia i styl bardzo mi odpowiadają, na łamach „Filozofuj”, popełnia czasem taki dysonans w moim odbiorze nauki, że nie mogę się powstrzymać od zaklęcia – gdy zdarzy mu się wtręt na temat środowiska. Nie ma związku z wiedzą, lecz z potocznym przekazem znajdowanym w mediach brudnych od nietolerancji, niewiedzy, braku zainteresowania rzeczywistym obrazem i nierozpoznawaniem tematu w celu jego prawdziwego poznania i przekazu. Dzisiejszych treści medialnych jednolitych, gładkich jak covidowa sraczka.
Smog w lesie. A gdzie mądrość i filozofia
„W obliczu grozy dnia dzisiejszego książka Redlińskiego nabiera nowej wymowy. W radosnej opowieści z lat powojennych o przełamywaniu kolejnych tabu w Taplarach na Podlasiu znajduję słowa tyleż zabobonne, co jakoś prawdziwe i moralnie napominające. Jakby kto klona przy domu „ścioł, to i mnie podetnie!… I w lesie też nie można ścinać: nie wiadomo, kogo się ścina. To jakby drzewów nie ścinać, ludzi nie umieralib? Nie umieralib. To czemu ścinajo?… Gotować, grzać trzeba… Ale bez potrzeby drzewo ściąć albo pokaleczyć, o, grzech straszny”. Dziś w Polsce, między innymi z powodu wycinki drzew, smog ścina kilkadziesiąt tysięcy osób rocznie.”
Jestem leśnikiem (choć uzupełniałem nauki także na innym kierunku) i reaguję na zgrzyt, który pojawił się na samym końcu felietonu. Ponieważ koniec to swoiste przesłanie i morał, tym bardziej wprawił mnie w osłupienie. Bo jeśli nie mam wątpliwości co do przekazu Redlińskiego, to już odczytywanie go przez autora budzi mój sprzeciw.
Doprawdy, którą ścieżką krąży myśl, wiedza, doświadczenie autora, że łączy kwestie wycinek drzew w lesie ze smogiem?
Smog to określony stan atmosfery, zanieczyszczonej przez człowieka, pojawiający w określonych warunkach ciśnienia atmosferycznego, wilgotności, wiatru i w określonych obszarach — przestrzeniach zurbanizowanego świata.
Raczej nie spotkamy go w lesie, nie będzie go nawet na świeżej porębie.
Nie z powodu wycinki drzew powstaje smog.
Teraz o wycince.
Wiązanie wszystkiego, nawet już i smogu, z planową i racjonalną gospodarką leśną (w Polsce nie ma rąbanych i zamienianych na pola lasów deszczowych jak w Brazylii czy na Borneo) to już kompletna nieznajomość jej funkcjonowania. Lub uleganie mainstreamowym fałszerstwom.
W sumie, w czasie najnowszej historii lasów w Polsce, wycięto taką samą masę drzew, jaka dziś rośnie!2 – Wydaje się to niemożliwe? Otóż lasy są odnawialnym bogactwem naturalnym każdego kraju. Oczywiście gospodarka leśna musi chcieć wykorzystywać te atrybuty odnawialności. W Polsce jest to wykorzystywane: przybywa nie tylko powierzchni pod lasami, ale zwiększa się także ich masa na pniu. Zwiększają się więc także możliwości fotosyntezy. I zwiększałyby5 się możliwości pochłaniania „trującego gazu”, jakim już niektórzy nazywają dwutlenek węgla (CO2) – sic!
Elementami niewątpliwie powodującymi smog w miastach jest zła gospodarka przestrzenna i przyrodnicza, która tam ma miejsce. Większość korytarzy napowietrzających miasta została zabudowana decyzjami najczęściej tych, którzy dziś najgłośniej podnoszą kwestie smogu. Likwidacja terenów zielonych, zagęszczanie zabudowy — to ewidentne działania smogotwórcze. Nie trudno odszukać autorów tych działań (np. urbaniści i architekci pełniący nawet funkcje prezydentów miasta w Warszawie). Tym też jest zwężanie szerokości ulic w Warszawie, a w efekcie generowanie korków i większego spalania paliw. Mówimy o smogu a nie mówimy o instytucjach odpowiedzialnych za czyste powietrze, za jego kontrolę, za rozwiązania (nie zakazy!), które powinny ograniczać skażenie atmosfery. A winne są lasy (sic-!). – Ta podsuwana ludziom niedorzeczność zajmuje wielu z nich, zajmuje też prfesora filozofii.
Smog to złe powietrze — i walka o jego jakość jest najistotniejsza. Lecz nie kwestią jest spalanie, lecz pozostaje kwestią jakość oczyszczania wyziewów i dymów. Państwo natworzyło wystarczająco dużo organów kontrolnych, by pilnować standardu. Czemu nie pilnuje? Czyż nie podpowiada Bartłomiej Sienkiewicz („…państwo to ch.., d… i kamieni kupa”)?
Nie węgiel jest tu winien, lecz sposób jego wykorzystania.
Nie tylko węgiel jest spalany w celach energetycznych. Mamy ropę, gaz, drewno. Każde masowe spalanie może być z łatwością kontrolowane. Ciężko jest natomiast kontrolować spalanie indywidualne. To jednoznacznie wskazuje kierunek: duże i mocne inwestycje w duże spalarnie (elektrociepłownie) wraz z zaopatrzeniem mieszkańców miast w energię, ciepło i zimno (tak, to nie przejęzyczenie – latem również w zimno) oraz polityka zachęt w kierunku gospodarstw indywidualnych poza sieciami miejskimi.
Adam Grobler – „Dalej, więcej, prędzej” – https://filozofuj.eu/adam-grobler-dalej-wiecej-predzej/ – „Filozofuj!” 2019 nr 5 (29), s. 44.
Katastrofa klimatyczna jako wynik autorytaryzmu i społeczeństwa zamkniętego – a co z zatrutym środowiskiem
„Zamknięte może być społeczeństwo o kulturze plemiennej, ale i rozwinięte społeczeństwo pod rządami autorytarnymi, skrępowane nakazami i zakazami przez nieznoszącą sprzeciwu władzę. Dziś, w zglobalizowanym świecie, wyraźniej niż w czasach Bergsona widać, że społeczeństwo zamknięte nie jest w stanie spełnić obietnicy stabilizacji, bezpiecznego pławienia się we własnej wąsko zdefiniowanej kulturze. Odcięcie się od innych społeczeństw w sferze idei prowadzi do uwiądu kultury i zacofania technologicznego, w sferze handlu do zapaści gospodarki, a obecnie, nie tyle na dodatek, co raczej przede wszystkim, do katastrofy klimatycznej.”
Stary Chińczyk z pewnością kiwa głową z politowaniem na takie treści. Pamięta bowiem czasy Prezydenta Nixona, gdy Chiny były bardzo zamkniętym i niedostępnym krajem, a ONZ walczyło wówczas z katastrofą oziębienia i nadchodzącym nieubłaganie kolejnym zlodowaceniem półkóli północnej3.
Zmiany klimatyczne i charakterystyka ziemskiego klimatu to zmienność i stała niestabilność. Świadczy o tym choćby pomnik poświęcony walce z
szarańczą stojący w parku w Zwierzyńcu4. Świadczą zapisy historyczne. Na rycie wspomnianego wyżej pomnika przeczytamy zaś o tym jaki wysiłek ponióśł „lud Boży” ku pożytkowi swojemu i Bożemu. Ale ani słowa o tragedii zmian klimatycznych, zamkniętym społeczeństwie czy autorytarnych rządach.
Oczywiście indoktrynacja była zawsze, lecz już jej skale były różne. Z pewnością miały też związek z etyką i morale. W dobie upadku autorytetów (gdy profesor filozofii łączy smog z wycinką lasu) i możliwości jednoczesnego wpływania na „lud Boży” przez medialne przekazy, zuchwałość i brak oporów moralnych buduje w społeczeństwach bardzo różnorodne teorie, które służą odwracaniu uwagi od realnych problemów lub działań władców tego świata.
Dziś, gdy Chiny są otwarte na świat, ale nie uległy indoktrynacji „pseudowolności” czy „pseudodemokracji” mamy w przestrzeni światowej doktrynę globalnego ocieplenia o podłożu antropogenicznym – czyli jak wskazuje profesor Adam Grobler – mamy katastrofę klimatyczną. Ta doktryna czy strategia generuje określone legislacje i działania. Generalnie nie chroni ona środowiska w biednych i ubogich krajach, lecz manipuluje obszarami bogatymi i efektywnymi gospodarczo: gdyż tylko tam możliwe jest wygenerowanie sowitych korzyści.
Czemu Adam Grobler łączy katastrofę klimatyczną z społeczenstwem zamkniętym i autorytarnymi rządami? Czy nie ulega dominującej manierze? Która przecież ma określony cel.
Katastrofa klimatyczna – jeśli rzeczywiście jest – to wynik skażanego od lat środowiska. To środowisko jest w największej mierze skażane przez cywilizacje zachodu, a więc cywilizację najmniej autorytarną, choć dziś trudno już na to wskazywać jednoznacznie. I dziś generowana jest tu doktryna katastroficzna wraz z tworzeniem legend w postaciach, np.: Al Gore czy Grety, które to wygladając z każdej szuflady, wraz ze stworzonymi im do pomocy organizacjami suto dotowanymi przez cywilizacje zachodu, budują społeczeństwo proli. Czy filozofia ma tu jakieś zadanie do wypełnienia? – i wzmacniania klasy rządzącej i posiadającej?
Adam Grobler – „Tęskonota za rajem utraconym” – https://filozofuj.eu/adam-grobler-tesknota-za-rajem-utraconym/ – „Filozofuj!” 2021 nr 2 (38), s.42
Filozof w czasach zarazy
Wszyscy mamy świadomość uproszczeń, które obserwujemy wokół.
Upolitycznienie i ideologizacja sięgnęły bruku. Dosięgły nie tylko Adama Groblera. Ciężko jest się odnaleźć uczciwości i prawdzie w zawłaszczonej rzeczywistości, gdy dodatkowo ma się jakiś ponadprzeciętny apetyt. Słabość i słabostki nie tyle niszczą naszą własną duszę co ciagną do piekielnych czeluści wszystkich, którzy wierzą, że mamy elity, uczciwość i sprawiedliwość. Gdyby się nie dali ciagnąć to i A. Grobler byłby czystszy i filozofia mądrzejsza.
Filozofia znaczy umiłowanie mądrości – mądrość. Jeśli Adam Grobler jest filozofem to znaczy, że jest mądry. Jeśli jest mądry to jak rozumieć jego słowa?
A jeśli mówi wprost, dosłownie, bez podtekstu, to czy jest madry? Czy Grobler jest filozofem?
* * *
1. Wojciech Sady – https://filozofuj.eu/wojciech-sady-o-spolecznych-warunkach-powstania-rozwoju-nauki/ (Filozofuj – 2016 › nr 4 (10) )
https://filozofuj.eu/wojciech-sady-o-tym-ze-fakty-nie-sa-nam-dane/ (Filozofuj – 2020 nr 6 (36) )
2 Lasy wycięły więcej niż mają – https://www.polskawlesie.pl/las/lasy-wyciely-wiecej-niz-maja
3. Ocieplenie klimatu czy klimatyczne zmiany – https://www.polskawlesie.pl/panstwo/ocieplenie-klimatu-czy-zmiany-klimatyczne
4. Pomnik szarańczy – https://www.polskawlesie.pl/swiat-nie-jest-taki-zly/pomnik-szaranczy
5. I zwiększałyby się … – ideologia, która dzis dominuje w państwie, dominuje też w przestrzeni Lasów. To ideologia ekologistycznego obskurantyzmu i anarchii, która nie realizuje nawet zapisów istniejącej Ustawy o lasach wskazującej na ich wielofunkcyjność. Nadreprezentatywność ochrony biernej, sztucznego tworzenia zasobów martwego drewna nie ma żadnego związku z wiedzą i nauką – pod pozorem tej ideologii niszczony jest wspólny majątek Polski i Polaków, niszczone jest znaczenie Polski i jej rola w Europie i świecie.